Teraz, kiedy spędzamy cały czas w domu, jednym z najważniejszych zajęć moich dzieci jest budowanie z klocków Lego. Ich kreatywność zaskakuje mnie każdego dnia i sama też staram się nie zostawać w tyle.
Klocki od dawna są u nas najbardziej pożądaną zabawką, nigdy nie służyły za ozdobę zbierająca kurz w gablocie. Czasem nawet zastanawiam się co by powiedział rasowy kolekcjoner gdyby zobaczył trzylatka “przebudowującego” dwudziestoparoletni zestaw piracki, ze względu na swój wiek, zwany unikatem 😉 No cóż, skoro to zabawka to i do zabawy powinna służyć, takie moje zdanie.
A teraz do tego grona dołącza seria gier z Lego, którą zapoczątkował znany (ale czy lubiany?) Chińczyk.
Nie da się ukryć, że w dzisiejszych czasach gdzie półki sklepowe uginają się od przeróżnych kolorowych i ciekawych gier planszowych, chińczyk ze swoją mechaniką zostaje lekko w tyle.
Zupełnie szczerze muszę przyznać, że dla nas największą frajdą było samo budowanie gry. Rozgrywka już niestety nie porwała. To dlatego, że moje dzieci grają dużo i od dawna i oczekują żeby gry były nieco bardziej wymagające i mniej losowe.
Jeśli jednak jesteście na początku przygody z planszówkami to Chińczyk może być pewnym rozwiązaniem.
Niemniej jednak, niezależnie czy to Chińczyk czy jakakolwiek inna konstrukcja, zachęcam Was do eksperymentowania z grami i klockami. Nikt nie powiedział, że trzeba budować tylko według instrukcji lub grać zgodnie z zasadami. Puśćcie wodze fantazji i działajcie 🙂