Star Wars: Bitwa o Hoth to taktyczna gra pojedynkowa dla dwóch graczy (lub dwóch par), osadzona w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Tytuł przenosi na planszę obronę bazy na lodowej planecie Hoth. I o ile dla mnie to tylko zwykły motyw z filmu, dla zagorzałych fanów tego uniwersum niezwykły klimat bitwy z pewnością ubarwia pojedynki na planszy.
Gra opiera się na scenariuszach bitewnych, z możliwością rozegrania ich w formie dwóch wieloscenariuszowych kampanii. Za mechanikę odpowiada Richard Borg, twórca gry Memoir ’44, do której Bitwa o Hoth jest często porównywana jako jej lżejsza i szybsza wersja.
Cel gry i zarys rozgrywki
W Bitwie o Hoth wcielamy się w dowódców Imperium Galaktycznego, dysponujących potężnymi maszynami kroczącymi AT-AT lub Rebeliantów, którzy desperacko bronią się, wykorzystując dostępny teren. Celem gry jest zdobycie określonej liczby medali (zwykle 4 lub 5). Otrzymujemy je za eliminowanie jednostek wroga, kontrolowanie strategicznych pól na mapie lub spełnianie unikalnych warunków danego scenariusza.
Rozgrywka jest prosta i bardzo dynamiczna. Oparta na schemacie: zagrywamy kartę rozkazu, aktywujemy jednostki, atakujemy i na koniec dobieramy nową kartę.
W swojej turze zagrywamy jedną kartę z ręki. To kluczowy element. Karta informuje, które jednostki, jak wiele i na ilu sektorach pola bitwy możemy aktywować (np. na lewej, środkowej lub prawej flance). Ta mechanika zmusza nas do ciągłego dostosowywania planów. Często brakuje nam karty, by aktywować dokładnie te jednostki, które byśmy chcieli, co nieraz bywa niemałym wyzwaniem.
Aktywowane jednostki poruszamy o określoną liczbę pól, indywidualną dla każdego typu jednostki.
Walka rozstrzyga się za pomocą specjalnych kości ataku. Liczba rzucanych kości zależy od jednostki, dystansu do celu i terenu. I tu pojawia się element, który szczególnie mi się podoba. Chociaż bitwa jest losowa (rzut kośćmi), to jednak odpowiednie wykorzystanie terenu (wzniesienia, blokady) oraz unikalnych zdolności jednostek, pozwala minimalizować wpływ losu.
Prostota zasad sprawia, że gra toczy się błyskawicznie, a rundy są intensywne. To jedna z tych gier, które wywołują sporo emocji, a jak dobrze wiecie, my emocje w grach uwielbiamy.

Warianty rozgrywki
Na uwagę zasługuje ogromna regrywalność Bitwy o Hoth. Pudełko zawiera 17 różnorodnych scenariuszy, które nie tylko odtwarzają słynne starcia z filmu, ale też wprowadzają specyficzne cele i zasady specjalne. Co więcej, scenariusze te ułożone są w dwie wieloscenariuszowe kampanie o rosnącym poziomie trudności.
Drobnym, acz ciekawym urozmaiceniem są karty dowódców (jak Luke Skywalker czy generał Veers), które wprowadzają unikalne, potężne zdolności. To karty dodatkowe, którymi możemy w dowolnej konfiguracji zasilać nasze podstawowe talie.

Chociaż Bitwa o Hoth została zaprojektowana głównie jako pojedynek dla dwóch graczy, mamy tu też możliwość gry w cztery osoby. Gracze podzieleni są na drużyny (dwóch dowódców Imperium kontra dwóch dowódców Rebelii). Taka gra drużynowa wprowadza element kooperacji. Jako, że jesteśmy rodziną 5-osobową i przynajmniej czwórka z nas planszówki uwielbia, korzystamy z każdej okazji, żeby zagrać w pełnym składzie. Wspólne planowanie posunięć, podział zadań, debaty nad najlepszą możliwą taktyką. To jest dokładnie to, czego szukam w grach! Szczególnie tych rodzinnych. Obserwowanie jak dzieci współpracują, żeby osiągnąć wspólny cel – bezcenne!

Podsumowanie
Star Wars: Bitwa o Hoth to gra nie dla każdego… ale zdecydowanie dla nas! Fenomenalna, szybka, taktyczna i do tego bardzo klimatyczna (tak twierdzą moje dzieci, które o uniwersum Star Wars wiedzą wszystko). Powinna znaleźć się na półce każdego fana Gwiezdnych Wojen i miłośnika prostych, ale wciągających gier bitewnych. Tu z dużym naciskiem na gry proste. Nie jest to tytuł dla starych wyjadaczy, którzy na bitewniakach zjedli zęby. No chyba, że szukają gry, która pomoże wprowadzić w ten świat młode pokolenie, to wtedy jak najbardziej.
Przede wszystkim jednak, gra ta jest doskonałym tytułem rodzinnym. Proste zasady i krótki czas rozgrywki (często zamykamy się w 30-45 minutach) sprawiają, że bez problemu usiądzie do niej mój ośmioletni syn. Choć losowość rzutów kośćmi jest duża, to właśnie ona dodaje emocji i sprawia, że nawet przy pozornie przegranej bitwie sytuacja może nagle się odwrócić.
Myślę, że niezłą rekomendacją może być fakt, że w pierwszy weekend kiedy grę rozpakowaliśmy, zagraliśmy łącznie kilkanaście razy. Żaden inny tytuł nie miał szans się przebić. A ja dostałam tytuł matki roku za zapewnienie dzieciom rozrywki z mechaniką, którą bardzo lubią i w klimacie Star Wars, który kochają.
Grę poleciłabym głównie rodzinom z dziećmi w wieku szkolnym, które lubią gry bitewne czy strategiczne. To świetny wstęp do większych bitewniaków. A jeśli do tego jesteście fanami Gwiezdnych Wojen to jest to must have w Waszej kolekcji.
Przy okazji odsyłam Was do dwóch recenzji gier osadzonych w tym uniwersum. Pojedynkowa gra karciana Star Wars: The Deckbuilding Game oraz uwielbiana przez moje dzieci kooperacyjna gra Star Wars: Wojny Klonów.
wydawnictwo: Rebel
liczba graczy: 2-4
wiek: 8+
czas gry: 30 minut
zasady: proste
⠀
Recenzja gry Star Wars: Bitwa o Hoth powstała we współpracy z wydawnictwem Rebel.
Treść recenzji to moja prywatna opinia, wydawnictwo nie miało na nią wpływu.



