Wyprawa do El Dorado: Złote Świątynie to najnowsza odsłona popularnej serii gier planszowych autorstwa Reinera Knizii, wydana przez Naszą Księgarnię. Ta samodzielna gra kontynuuje przygody śmiałków poszukujących legendarnego miasta El Dorado, wprowadzając jednocześnie kilka nowych elementów i nowy cel gry.
Nowości w mechanice
Choć Złote Świątynie zachowują podstawowe mechaniki znane z wcześniejszych części, wprowadzają również pewne zmiany, które urozmaicają rozgrywkę:
Nowy cel gry: Zamiast prostego wyścigu do mety, gracze muszą teraz odwiedzić trzy różne świątynie, zdobyć z nich klejnoty, a następnie wrócić na pole startowe. Ta zmiana wymaga dobrego planowania ruchów.
Nowy typ terenu – ruiny: Wprowadzenie pól z symbolem pochodni wymaga od graczy dostosowania talii kart, aby móc poruszać się po tych obszarach.
Żetony strażników: Stanowią dodatkowe wyzwanie, aktywując negatywne efekty dla gracza, który zakończy ruch w ich pobliżu, co zmusza do ostrożniejszego planowania trasy. Działają trochę jak jaskinie z gry podstawowej, z tą różnicą, że zamiast bonusów otrzymujemy różne kary lub pozwalamy innym graczom na zgarnięcie bonusów, podczas gdy my zostajemy z niczym.
Monety ELDO: Nowa waluta w grze, którą można zdobywać i wykorzystywać do opłacania ruchów na specjalnych polach lub zakupu kart. Warto mieć zawsze jakiś ich zapas, ponieważ są miejsca, w których będą nam one bezwzględnie potrzebne. Może się zdarzyć, że brak monet skutkować będzie poważnymi konsekwencjami.
Wielka Wyprawa
Wariant rozgrywki, w którym łączymy Złote Świątynie z Wyprawą do El Dorado. Przemierzamy w nim obszary z pierwszej części, a następnie tereny ze Złotych Świątyń, w celu zdobycia dwóch klejnotów i opuszczenia El Dorado przed innymi.
Rozgrywkę zaczynamy na planszach z pierwszej wersji gry, przemierzając głównie dżunglę. Z kolei dalsze tereny będą obfitować w ruiny i wymagać od nas zupełnie innych kart. W tej rozgrywce niezmierne ważne jest odpowiednie zarządzanie swoją talią kart. Zaopatrzenie się w te, które umożliwią nam podróż przez dżunglę, a później pozbycie się ich i zakup kart z symbolem ruin. Łatwo się mówi, ale już w praktyce wymaga to od nas trochę kombinowania. Nieodpowiednia zawartość naszej talii może bowiem znacząco wpłynąć na możliwości przemieszczania się co oczywiście spowoduje, że zostaniemy w tyle.
Wrażenia z rozgrywki
Wyprawa do El Dorado: Złote Świątynie oferuje odświeżone spojrzenie na znaną mechanikę, wprowadzając elementy, które czynią grę trochę bardziej dynamiczną. Nowy cel oraz układ planszy sprawiają, że decyzje podejmowane przez graczy mają większe znaczenie strategiczne. Mamy tu też trochę więcej interakcji, niż w przypadku klasycznej Wyprawy do El Dorado.
Możliwość połączenia z poprzednią wersją gry pozwala na tworzenie jeszcze bardziej rozbudowanych scenariuszy i dłuższych rozgrywek. Gra może się spodobać osobom zaznajomionym z serią, jak i nowym graczom. Dla tych pierwszych będzie stanowić rozszerzenie i pewne urozmaicenie znanej mechaniki, podczas gdy nowicjusze docenią jej przystępność.
O ile gra sama w sobie jest naprawdę dobra o tyle ja osobiście mam z nią pewien problem. Jako zagorzała fanka klasycznej wersji, z dziesiątkami rozegranych partii na koncie, spodziewałam się czegoś więcej. Znacznego urozmaicenia, nowych mechanik, jeszcze więcej interakcji. Zamiast tego dostałam praktycznie tylko więcej tego co już doskonale znam. I jeśli mam być szczera to wolę sięgnąć po klasyka z moim ulubionym dodatkiem Demony Dżungli, niż po Złote Świątynie. I powtórzę to jeszcze raz. Gra nie jest zła, po prostu w żaden sposób nie jest innowacyjna i na tym się zawiodłam najbardziej.
Podsumowując, Wyprawa do El Dorado: Złote Świątynie to udana kontynuacja serii, która wnosi trochę nowego, zachowując jednocześnie to, co najlepsze w oryginale. Będzie odpowiednia dla nowych graczy lub tych, którzy lubią mieć kompletne serie.
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
liczba graczy: 2-4
wiek: 10+
czas gry: 60 minut
zasady: proste
Recenzja gry Wyprawa do El Dorado: Złote Świątynie powstała we współpracy z wydawnictwem Nasza Księgarnia.
Treść recenzji to moja prywatna opinia, wydawnictwo nie miało na nią wpływu.