Śladami Darwina to przyjemna gra rodzinna, w której wcielimy się w rolę badaczy. W naszej pracy będziemy wspierać samego Charlesa Darwina. Przemierzając dzikie obszary Ameryki Północnej, Azji i Afryki zbierzemy dane na temat życia napotkanych tam zwierząt, a nasze materiały pomogą mistrzowi w ukończeniu jego dzieła zatytułowanego „O powstawaniu gatunków”. Tak w skrócie przedstawia się fabuła. A jak przebiega rozgrywka i co myślę o grze? Zapraszam na recenzję.
Zawartość
Muszę przyznać, że zasiadając do pierwszej rozgrywki byłam już w pewnym sensie „kupiona” przez grę. A to za sprawą jakości wykonania i klimatycznych grafik. Plansze graczy stylizowane są na wzór brulionów, w których jako potencjalni badacze moglibyśmy zbierać wszelkie zdobyte podczas wyprawy informacje. Plansza główna ma na rewersie piękną mapę, ilustrującą trasę podróży badaczy, a na kaflach znajdziemy realistyczne ilustracje wielu gatunków zwierząt. Dodatkowo wydawca pokusił się o ciekawe informacje na temat samego Darwina, trwającej 5 lat podróży, jaką odbył na pokładzie HMS Beagle oraz powstałego w jej efekcie słynnego dzieła „O powstaniu gatunków”. To niewielki, ale wartościowy dodatek do samej gry, który ma szansę rozbudzić w dzieciach (i nie tylko) ciekawość i chęć zgłębienia tematu.
Rozgrywka
Gra trwa dwanaście rund, które przebiegają bardzo szybko, a całość rozgrywki powinna zamknąć się w 30 minutach. Gracze będą rywalizować o to, kto dokona więcej odkryć i jednocześnie zbierze za nie jak najwięcej punktów.
W swoim ruchu gracz dobiera jeden z dostępnych na planszy głównej kafelków i układa go na swojej planszy w odpowiednim miejscu. Każdy z kafelków posiada symbol, wskazujący na to jaką otrzymamy korzyść w przypadku zagrania go w swoim obszarze gry. Mogą to być na przykład punkty, jakie otrzymamy na koniec gry. Innymi symbolami będą kompasy i mapy, których ilość pomnożymy przez siebie, za co zgarniemy kolejne punkty. Ikony przewodników dadzą nam swobodę w wyborze kafli z planszy głównej lub pozwolą na odświeżanie puli dostępnych kafli.
Inną opcją zdobycia cennych punktów jest wypełnienie kafelkami całego rzędu lub kolumny, za co otrzymamy żeton teorii. Mamy też możliwość nadbudowywania kafelków kolejnymi, które są np. lepiej punktowane lub dają potrzebne nam w danym momencie bonusy. Niewątpliwym plusem takiego zagrania jest też możliwość dobrania płytki teorii, czyli celu za spełnienie którego otrzymamy… kolejne punkty.
Gramy do momentu, aż na naszych planszach pojawi się 12 kafelków. Na koniec podliczamy zdobyte punkty, a zwycięzcą zostaje gracz, który zebrał ich najwięcej.
Podsumowanie
Gra pozwala nam na zdobywanie punktów na wiele sposobów i mam wrażenie, że niezależnie od obranej strategii, gracze mają w miarę równe szanse na wygraną. To spory plus w przypadku gry rodzinnej. Rozgrywka nie wymaga od nas nadprzeciętnego wysiłku umysłowego i wdrażania skomplikowanych strategii. Mimo to dostarcza sporo przyjemności i daje pole do delikatnego kombinowania. Różnorodne premie i warunki punktowania często się wzajemnie wykluczają, co zmusza nas do kalkulowania co przyniesie więcej korzyści. Niemniej jednak, niezależnie od dokonanego wyboru nasze decyzje zawsze są w jakiś sposób nagradzane, co powoduje, że cała rozgrywka jest niezwykle przyjemna.