W związku z tym uznałam, że warto pokazać Wam tą zabawę bo może i Wasze pociechy wciągnie tak jak moje.
My bawiliśmy się tak, że część sylab dyktowałam z głowy a część dzieci zaznaczały na podstawie „ściągi”. Dodatkowo każdemu paradygmatowi odpowiadał konkretny kolor.
Dla dzieci największą frajdą jest samo wbijanie pinezek (które faktycznie jest jakby relaksujące – sama próbowałam). Dlatego pomysł możecie modyfikować jak tylko chcecie. Pojedyncze litery, sylaby, liczby, kształty…cokolwiek, najważniejsze i tak są pinezki 😉